niedziela, 7 grudnia 2014

Przystanek śniadanie

Długa przerwa, oj długa.
Witam ze zmarzniętymi, czerwonymi policzkami. Właśnie wróciliśmy z P. z PRZYSTANKU ŚNIADANIE  w Katowicach. Kilka zrobionych telefonem fotek nie oddaje uroku tego miejsca. Jak tylko będziemy mogli, będziemy odwiedzać to miejsce. Zwłaszcza, zachęceni przez miłego Pana
z DELICATESSEN, czekamy na ciepłe dni wiosny, żeby wybrać się tam z kocem na dłuższy czas.
A co jedliśmy?
Najpierw skusiliśmy się na łódki ziemniaczane z rozmarynem...





Potem zajrzeliśmy do CZAJNIKA, na pyszną kawę, którą połączyliśmy z tartą MILIONER - gęsty karmel z czekoladą z gliwickiej MIĘTY. PYYYCHAA.



Wcisnęliśmy w siebie jeszcze danie na SZ... czyli SZAKSZUKĘ, która okraszona była przyjemną rozmową z Panem z DELICATESSEN.



Na stoisku były różnego rodzaju baklavy i macaroons oraz herbaty. Skusiliśmy się na PIERNIKOWY DOMEK, do wypróbowania w domowym zaciszu.




Nawet japońska restauracja IMBIR I RYŻ oferowała swoje smaki.



Bajgle i kanapki z MIĘTY cieszyły oko ale nie daliśmy rady już nic zjeść.



Było jeszcze mnóstwo pyszności, których nie próbowaliśmy ale nie dajemy za wygraną, następnym razem testujemy resztę.